Francuzi kpią z reprezentacji Polski. Polski bramkarz zdradził, co słyszy w szatni

Reprezentacja Polski zmierzy się w niedzielę z Francją w meczu 1/8 finału mistrzostw świata. „Trójkolorowi” mają nie podchodzić do spotkania na poważnie. Mateusz Lis, który gra na co dzień we Francji przyznał, że w szatni słychać kpiny ze stylu „Biało-Czerwonych”. 

Lis trafił latem do Southampton, ale szybko wypożyczono go do Ligue 1. W Troyes rozegrał do tej pory trzy mecze ligowe.

Kpiny

Obecnie może się przyglądać reakcjom swoich kolegów na nadchodzący mecz z Polską. Jak sam przyznał – nie są najlepsze.

– Większość chłopaków oglądała nasz mecz z Argentyną. Przyznam szczerze, że feedback jest niezbyt dobry. Mówią, że bardzo słabo to wyglądało i wcale nie gramy w piłkę. Najważniejsze, że gramy dalej. W turnieju liczy się wynik. Za kilka lat nikt nie będzie nas rozliczał z gry. Francuzi wiedzą, że mamy problem ze składnymi akcjami. Nie są pod wrażeniem postawy Polaków – powiedział 25-latek dla „TVP Sport”. 

Lis wierzy, że w niedzielę może dojść do sensacji. Wyjaśnił, co według niego będzie kluczowe, aby tak się stało.

– Wyszedłbym na mecz pewny siebie i chciałbym robić swoje. Trzeba mieć szacunek do rywala, ale najważniejsze jest dobre wejście w spotkanie. Mam nadzieję, że nie stracimy szybko bramki. Gdybyśmy otworzyli wynik, to mecz mógłby się dobrze potoczyć. Jesteśmy w stanie sprawić niespodziankę. W dotychczasowych spotkaniach było ich wiele – podkreślił bramkarz.