Eriksen wrócił do tragicznych wydarzeń z Euro. „Powiedziałem żonie, że nie zagram w piłkę”

Christian Eriksen niedawno został zawodnikiem Brentford. Duńczyk wkrótce wróci do gry po dramatycznych wydarzeniach z Euro 2020. W rozmowie z klubowymi mediami wyznał, że na początku myślał, że nigdy już nie zagra w piłkę. 

W 43. minucie meczu Danii z Finlandią na murawę padł Christian Eriksen. Piłkarz stracił przytomność w wyniku ataku serca. Na szczęście doskonała reakcja piłkarzy obu reprezentacji oraz służb medycznych pozwoliła przywrócić czynności życiowe 29-latkowi.

Później pomocnika czekała długa rehabilitacja. Wszczepiono mu specjalny kardiowerter-defibrylator serca. Niestety przepisy we Włoszech spowodowały, że nie mógł kontynuować swojej kariery w Interze Mediolan. Na szczęście udało mu się znaleźć nowy klub. Niedawno związał się z Brentford, występującym w Premier League.

Szczęśliwe zakończenie

Początkowo nie było jednak tak kolorowo. Eriksen w rozmowie z klubowymi mediami wyznał, że myślał o zakończeniu kariery. W drodze do szpitala poinformował o tym żonę.

– W drodze do szpitala powiedziałem mojej żonie, że już nigdy nie zagram w piłkę – przyznał Duńczyk.

Wszystko zmieniło się dwa dni później. Przypomniałem sobie dokładnie, co stało się ze mną podczas tamtego meczu. Potem lekarze zaczęli mi robić masę testówdodał.

Bardzo często pytałem lekarzy, czy dadzą mi zielone światło. Sprawdzono, jak moje serce zareaguje na wysiłek fizyczny. Na szczęście wszystko było dobrze. Musiałem być cierpliwy, ale ufałem lekarzom i wierzyłem, że się uda – opowiadał Eriksen.

Od czasu tych tragicznych wydarzeń 29-latek nie zagrał w żadnym meczu. Trenował jedynie z drużynami Odense i Ajaksu. Niebawem jednak powinniśmy ponownie zobaczyć go na murawie.

– To moja najdłuższa przerwa w karierze. Miałem szczęście, że dotychczas nie odnosiłem żadnych kontuzji. Życie bez piłki jest bardzo trudne. Teraz ponownie mogę pojawić się na boisku. Jestem podekscytowany, że wszystko zaczyna wracać do normy. Kondycyjnie i siłowo czuję się dobrze. Zobaczymy, jak zareaguje moje ciało – podsumował.

Rzeźniczak skomentował swój wybryk z meczu z Radomiakiem. „Trochę się zdenerwowałem”

Na zakończenie 20. kolejki Ekstraklasy Radomiak Radom zremisował na własnym boisku z Wisłą Płock (1-1). W końcówce meczu z murawy wyleciał Jakub Rzeźniczak, kapitan „Nafciarzy”. Długo nie podnosił się z ziemi, sygnalizując uraz mięśniowy. Gdy pomóc chciał mu jeden z rywali, stoper pokazał mu bardzo brzydki gest. 35-latek wytłumaczył swoje zachowanie w rozmowie z „Interią”.

Ostatnie dni dla Jakuba Rzeźniczaka są trudne. Jego syn walczy o życie w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka. Jego samego zaś w sieci spotyka ogromna fala krytyki.

Wina rywali

Widać, że nerwy, jakie towarzyszą kapitanowi płockiej Wisły, siłą rzeczy, przeniosły się na jego poczynania boiskowe. W zremisowanym (1-1) meczu z Radomiakiem Radom Rzeźniczak wyleciał bowiem z boiska z czerwoną kartką. Na odchodne pokazał natomiast rywalowi bardzo nieładny gest. Wideo możecie obejrzeć w linku poniżej.

Brzydkie zachowanie Rzeźniczaka. Obrzydliwy gest w kierunku piłkarza Radomiaka [WIDEO]

W rozmowie z Arturem Szczepanikiem z „Interii” dzień po spotkaniu z Radomiakiem Rzeźniczak odniósł się do tych wydarzeń. Skomentował zarówno swój faul, jak i zachowanie, którego dopuścił się tuż po nim.

– No faul był. Przyznaję, choć sytuacja była na styku. Sędzia jednak zagwizdał i dał mi drugą żółtą kartkę. Typowa meczowa akcja – stwierdził.

– To przez to, że rywale mnie podnosili. Mam uraz mięśnia dwugłowego i noga mnie boli. Byłem zły, bo dostałem czerwoną kartkę, a tu ktoś mnie szarpie i podnosi z boiska. Żaden piłkarz czegoś takiego nie lubi i się trochę zdenerwowałem – dodał, odnosząc się do swojego gestu. 

– Na boisku zawsze jestem nerwowy, od lat. Swoich prywatnych spraw nigdy nie przenoszę na murawę. W czasie meczów zawsze reaguję żywiołowo na to co się dzieje na boisku i tak samo było dzisiaj – zapewnił. 

 

Brzydkie zachowanie Rzeźniczaka. Obrzydliwy gest w kierunku piłkarza Radomiaka [WIDEO]

Jakub Rzeźniczak dopuścił się pokazania brzydkiego gestu w kierunku piłkarza Radomiaka Radom. Piłkarz Wisły Płock… imitował masturbację. 

Sytuacja miała miejsce już w doliczonym czasie gry spotkania „Nafciarzy” z Radomiakiem (1-1). Były reprezentant Polski przekroczył przepisy i został ukarany żółtą kartką – drugą w tym meczu. Z tego powodu musiał opuścić boisko.

Długo nie mógł się z tą decyzją pogodzić, a w międzyczasie nabawił się kontuzji mięśniowej. Spędził więc sporo czasu, siedząc na murawie. Gdy jeden z przeciwników chciał mu pomóc wstać, ten wybuchł. Krzyknął coś w kierunku przeciwnika, po czym… imitował masturbację. Sytuacja wywołała poruszenie w mediach społecznościowych.

Wielu internautów ostro skomentowało obsceniczne zachowanie Rzeźniczaka. Do krytyki dołączył się także Zbigniew Boniek, który opublikował wymowny wpis na Twitterze.

Niklas Sule wyznał, czemu wybrał Borussię Dortmund. Szczere słowa Niemca

Borussia Dortmund potwierdziła w poniedziałek, że Niklas Sule dołączy latem w jej szeregi. Sam zainteresowany zdradził, dlaczego zdecydował się na taki ruch. W rozmowie z „Bildem” wyznał, że decyzję podjął kilka tygodni temu. 

Przejście Sule do BVB wywołało sporo kontrowersji. Przede wszystkim dlatego, że Bayern proponował stoperowi przedłużenie umowy. 26-latek nie chciał jednak dłużej kontynuować swojej kariery w stolicy Bawarii.

Powody

Wybrał przenosiny do Borussii, a więc największego rywala „Die Roten” w Bundeslidze. Co skłoniło go do podjęcia takiej decyzji? W rozmowie z „Bildem” Sule zdradził, co przekonało go do wygrania Dortmundu.

– W ciągu ostatnich kilku tygodni dużo się o mnie mówiło. Spekulowano na temat tego, co chcę zrobić i dlaczego. Już kilka tygodni temu zdecydowałem się na to, że w przyszłości będę reprezentował barwy Borussii Dortmund – wyznał.

– Od momentu, kiedy po raz pierwszy skontaktowali się ze mną, czułem, iż ludzie zarządzający klubem są bardzo chętnie do współpracy ze mną. Hans-Joachim Watzke, Michael Zorc, Sebastian Kehl i Marco Rose dali mi wyobrażenie o roli, jaką mogę pełnić w BVB – dodał Sule. 

– Miałem wrażenie, że jestem przez nich poszukiwany jako piłkarz i jako osoba. Byłem pod wrażeniem tego, jak starali się dla mnie, więc szybko wiedziałem, gdzie będę grał w przyszłości. Do tej pory miałem bardzo udany czas w Bayernie i wygrałem tutaj wszystko, co było do wygrania. Chciałbym to wykorzystać w nadchodzących miesiącach z nowymi kolegami z drużyny i wybitnym trenerem, zdobywając więcej tytułów – podsumował.

Sule gra w Bayernie od 2017 roku. W barwach Bawarczyków wystąpił 159 razy, strzelając sześć goli i notując cztery asysty. Podczas pobytu w Bayernie czterokrotnie wygrywał mistrzostwo i Superpuchar Niemiec. Dołożył również dwukrotny triumf w Pucharze Niemiec i przyczynił się do wygrania Ligi Mistrzów, Superpucharu UEFA i Klubowych Mistrzostw Świata w 2021 roku.

Josip Juranović na celowniku klubów z Premier League! Legia też może zarobić

Josip Juranović podbija Szkocję. Tamtejsze media są zachwycone postawą zawodnika i niewykluczone, że niebawem ponownie zmieni klub, na jeszcze mocniejszy. Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl ustalił, że Chorwatem interesują się kluby z Premier League, między innymi Leicester City. 

Juranović trafił do Legii latem 2020 roku. Wówczas opuszczał Hajduk Split za 400 tysięcy euro. Legia sprzedała go po roku do Celticu Glasgow za trzy miliony. Obecnie 26-latek buduje swoją markę w Szkocji i już teraz zachwyca lokalne media swoimi występami.

Kolejny transfer?

Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl ustalił, że Juranoviciem zaczęły się interesować kluby z Premier League. Przede wszystkim zainteresowanie wykazuje Leicester City, które chciałoby pozyskać prawego obrońcę najbliższego lata.

Celtic wycenia Chorwata na 10 milionów euro. Gdyby transakcja faktycznie się udała, to zarobiłaby na niej również Legia. „Wojskowi” oddają piłkarza do Glasgow zapewnili sobie bowiem 10 proc. od kwoty jego kolejnego transferu.

W tym sezonie Juranović wystąpił w koszulce Celticu 26 razy, licząc wszystkie rozgrywki. Nie zanotował żadnej asysty, ale czterokrotnie cieszył się z gola.

Milik zbiera plony świetnego występu z Angers. Polak w XI tygodnia Ligue 1!

Arkadiusz Milik w miniony piątek zaliczył świetny występ przeciwko Angers (5-2). Polak ustrzelił w nim hat-tricka i teraz zbiera laury. „L’Equipe” umieściło napastnika w „XI” tygodnia Ligue 1, z najwyższą notą z całego zestawienia!

To nie były łatwe dni dla Milika. 27-latek stopniowo tracił miejsce w składzie Olympique Marsylii, ale nie tracił wiary i dalej walczył o swoje. W piątek ponownie udowodnił, że być może Jorge Sampaoli się myli i powinien ponownie na niego stawiać.

Polak ustrzelił bowiem hat-tricka przeciwko Angers. W piątek OM wygrała z rywalem aż 5-2, mimo że w 11. minucie spotkania przegrywali już dwiema bramkami. Milik najpierw dał marsylczykom kontaktowe trafienie, zaś kolejne gole zdobył kolejno w 70. i 78. minucie.

Zasłużone laury

Echa świetnego występu naszego reprezentanta nadal nie milkną. Obecnie Milik zbiera zasłużone gratulacje. „L’Equipe” umieściło go nawet w swojej „XI” kolejki ligi francuskiej. To pierwszy raz w tym sezonie, kiedy 27-latek znalazł się w tym zestawieniu. Dodatkowo zrobił to z przytupem. Snajperowi Marsylii przyznano notę „9”, najwyższą, spośród reszty stawki.

Milik strzelił w tym sezonie na wszystkich frontach 13 bramek w 21 występach. Niewykluczone, że tak dobre spotkanie w wykonaniu naszego kadrowicza przekona Sampaoliego do częstszego wystawiania go w pierwszym składzie.

Hajto ocenił szanse przed meczem z Rosją. „Nie możesz bać się takiej drużyny”

Tomasz Hajto udzielił wywiadu Markowi Wawrzynowskiemu z „WP Sportowe Fakty”. Były reprezentant Polski zdradził, jak ocenia nasze szanse przed meczem z Rosją. Przeanalizował również atuty, jakie prezentują drużyny prowadzone przez Czesława Michniewicza. 

24 marca w Moskwie dojdzie do starcia barażowego między reprezentacją Rosji a „Biało-Czerwonymi”. Polacy od niedawna mają nowego selekcjonera, który ma ich przygotować do tej rywalizacji. Cezary Kulesza postawił na Czesława Michniewicza, który nie raz udowodnił, że umie przygotować drużynę do trudnych wyzwań.

Plusy i minusy

Tomasz Hajto na łamach „WP Sportowe Fakty” ocenił, jakie atuty mają drużyny prowadzone przez Michniewicza. Jednocześnie zauważył, że Rosja może chcieć przejąć inicjatywę.

– Na pewno można powiedzieć, że drużyny Michniewicza potrafią dobrze się bronić, to jego atut. Minus jest taki, że wcale nie jest powiedziane, że Rosja, z którą zagramy o możliwość awansu na mundial, będzie chciała dominować na boisku. Będziemy też musieli coś stworzyć. Rosja to nie jest wielki zespół, raczej przeciętny – stwierdził Hajto.

Były reprezentant Polski zaznacza jednak, że nie powinniśmy obawiać się takich drużyn, jak Rosja. Jeśli na poważnie myśli się o grze na turnieju rangi mistrzostw świata, to trzeba umieć wygrywać z drużynami na swoim poziomie.

– Gdybyśmy trafili na Portugalczyków albo Włochów, pewnie można by się obawiać. Ale nie wyobrażam sobie, żeby bać się przeciętnej Rosji. Jak chcesz jechać na turniej taki jak mundial, nie możesz bać się takiej drużyny. Jeśli zagramy dobrze, jesteśmy w stanie wysoko wygrać. Oglądałem w ostatnich miesiącach wiele meczów reprezentacji Rosji i to nie jest topowa drużyna – dodał.

Wayne Rooney miał problem z alkoholem. Doprowadził do tego transfer do United

Wayne Rooney w bardzo młodym wieku stał się piłkarzem Manchesteru United, z którym wiązano wielkie nadzieje. Przyczyniło się to do wielkiego stresu, jaki mu towarzyszył. Po latach Anglik wyznał, że miał poważne problemy z alkoholem. 

Rooney w wieku 18 lat trafił do Manchesteru United z Evertonu. Dla tak młodego chłopaka przeprowadzka na Old Trafford wiązała się z ogromnym stresem. Wiązano z nim bowiem ogromne nadzieje.

„Popełniłem wiele błędów”

Po latach szkoleniowiec Derby County zdradził, że problemy go przytłoczyły. Próbował sobie z nimi radzić na różne sposoby. Rooney wyznał, że uciekał także w alkohol.

– Gdy byłem młodszy, popełniłem wiele błędów. Było mi bardzo trudno poradzić sobie wtedy z mediami, menedżerem i rodziną – zaczął.

– Na początku gry w Manchesterze United po prostu się zamykałem i nigdzie nie ruszałem. Tak było do momentu, gdy urodził się mój pierwszy syn Kai. Były momenty, gdy dostawaliśmy kilka wolnych dni, a ja się zamykałem i po prostu piłem. Próbowałem wyrzucić wszystko ze swojego umysłu. Dzięki temu zapominałem o niektórych rzeczach – wyznał Rooney.

– Kiedy dorastałem, to byłem zły i agresywny. To oczywiste, że musiałem uporać się z pewnymi problemami. Teraz mam wszystko pod kontrolą. Nie mam problemu z piciem. Robię to od czasu do czasu, ale nie tak, jak wtedy, gdy grałem – dodał.

Obecnie Rooney prowadzi Derby County w Championship. Co ciekawe, niedawno chciał go zatrudnić jego były klub, a więc Everton. 36-latek odrzucił jednak propozycję. Wyszedł z założenia, że nie zostawi swojej drużyny z problemami, nawet jeśli „The Toffies” proponują mu lepsze warunki finansowe.

Prezes Bayernu z nadzieją o przyszłości Lewandowskiego. „Byłbym szczęśliwy”

Przyszłość Roberta Lewandowskiego jest wciąż niewyjaśniona. Polak nie doszedł do porozumienia z Bayernem Monachium w sprawie odnowienia kontraktu, który wygasa w czerwcu 2023 roku. Prezydent Bawarczyków daje jednak nadzieję, że niebawem coś ruszy w tej kwestii. – Byłbym szczęśliwy, gdyby zakończył karierę w Monachium – przyznał Herbert Hainer.

Latem przyszłego roku wygasa umowa nie tylko Lewandowskiego. Również kontrakty Manuela Neuera i Thomasa Mullera stracą wówczas swoją ważność. Od kilku miesięcy trwają spekulacje, jaka przyszłość czeka całą trójkę, która stanowi trzon drużyny z Monachium.

Będzie szczęśliwe zakończenie?

Herbert Hainer, a więc prezes Bayernu nie zamierza mydlić oczu odnośnie swoich zamiarów. Jak sam przyznał – ma nadzieję, że zarówno Lewandowski, jak i Neuer z Mullerem przedłużą swoje kontrakty i zakończą kariery w drużynie mistrza Niemiec.

– Byłbym szczęśliwy, gdyby Lewandowski, Neuer i Mueller zakończyli swoje kariery w Bayernie. Mocno wierzę, że tak się stanie. Cała trójka wie, co ma w Bayernie. My wiemy, co mamy od nich – przyznał szczerze Hainer.

Prezes Bawarczyków został również zapytany o Erlinga Haalanda. Norweg wielokrotnie był łączony z przenosinami do Bayernu, gdzie mógłby zastąpić Lewandowskiego. Hainer jasno stwierdził jednak, że na razie to Polak jest numerem jeden w Bayernie i nikt nie może go zastąpić.

– Mamy Lewandowskiego. Byłbym szczęśliwy, gdyby zakończył tutaj karierę. Jestem przekonany, że może grać na najwyższym poziomie jeszcze przez kilka lat – oznajmił.

„Lewy” w sobotę strzelił 24. gola w tym sezonie Bundesligi. Jednocześnie było to jego 301. trafienie w niemieckiej. Bayern pokonał RB Lipsk w hicie kolejki (3-2), a wideo z bramką Lewandowskiego możecie zobaczyć TUTAJ.

Trener FC Koeln oglądał mecz drużyny w telewizji. Córka nagrała wyczyny ojca [WIDEO]

Steffen Baumgart, trener FC Koeln przebywa obecnie na kwarantannie. Jego drużyna grała w sobotę mecz przeciwko Freiburgowi (wygrany 1-0), a on sam oglądał widowisko przed telewizorem. 50-latek nie był jednak w stanie spokojnie wysiedzieć na kanapie. Co i rusz wstawał, gestykulował i podpowiadał piłkarzom, jak powinni się ustawić. A wszystko nagrała jego córka. 

Mistrz świata w boksie zadebiutował w profesjonalnej piłce. Jak mu poszło?

Oleksandr Usyk jest mistrzem świata wagi ciężkiej organizacji WBA, WBO, IBF i IBO. Ukrainiec w wolnym czasie… gra także w piłkę na zawodowym poziomie. Ostatnio miał okazję zadebiutować w meczu towarzyskim klubu z zaplecza ukraińskiej ekstraklasy. 

Polissa Żytomierz mierzył się w piątek z NK Veres. Gospodarze wygrali 2-1, a w ich szeregach pojawiła się dość… nietypowa postać. Konkretnie Oleksandr Usyk, obecny (!) mistrz świata wagi ciężkiej w boksie. Ukrainiec wszedł na boisko w 76. minucie.

Wcześniej oczywiście cała otoczka spotkania skupiała się wokół osoby Usyka. Ludzie byli bardzo zaciekawieni tym, jak poradzi sobie w meczu na profesjonalnym poziomie. Zwrócono nawet uwagę na sposób jego rozgrzewki (tzw. „walka z cieniem”).

Jak mu poszło?

Usyk miał okazję na pokazanie się przez blisko 20 minut. W tym czasie był bardzo aktywny, starał się pomagać kolegom i podchodzić do gry. Wyprowadził także groźny kontratak oraz znalazł się w dogodnej sytuacji do zdobycia gola.

Trzeba jednak pamiętać, że dla 35-letniego już boksera piłka nożna stanowi raczej niewinną zajawkę, nawet jeśli miał okazję zagrać w na profesjonalnym poziomie. Ciężko raczej uważać, aby w tym wieku Usyk zrobił karierę w futbolu.

Rozterki Leo Messiego. Argentyńczyk jest nieszczęśliwy w PSG

Leo Messi odejdzie z PSG szybciej, niż zakładano? Według „Mundo Deportivo” Argentyńczyk powoli traci wiarę w projekt klubu budowany przez Katarczyków. Kluczowy w kontekście jego przyszłości ma być nadchodzący dwumecz z Realem Madryt w 1/8 Ligi Mistrzów. 

Minionego lata Messi zmienił klub pierwszy raz w karierze. W wieku 34 lat nie przedłużył kontraktu z FC Barceloną i zamienił Blaugranę na Paris Saint-Germain. Od początku jednak jego przygoda we Francji nie układa się najlepiej. Argentyńczyk sprawia wrażenie nie do końca zadowolonego ze swojej decyzji.

Brak wsparcia

Zdaniem „Mundo Deportivo” sytuacja jest dużo poważniejsza. Dziennikarze sugerują, że 34-latek nie dostaje wsparcia od klubu i nie czuje się komfortowo.

– Źródła w Paryżu potwierdzają mi, że Messi nie czuje się komfortowo. Nie idzie mu dobrze w PSG, nie jest wspierany przez klub – stwierdził Francesc Aguilar z „Mundo Deportivo”.

Dziennikarz idzie o krok dalej. Sugeruje, że jeśli w najbliższej rywalizacji z Realem Madryt PSG przegra, to Messi mocno zwątpi w projekt Katarczyków. Przypomnijmy, że paryżanie zmierzą się z „Królewskimi” w dwumeczu 1/8 Ligi Mistrzów. Odpadnięcie Francuzów na tym etapie mogłoby faktycznie zadziałać na Argentyńczyka impulsywnie.

Bayern Monachium pogodzony z utratą gwiazdy. Piłkarz nie chce przedłużyć umowy

Przyszłość Serge’a Gnabry’ego stanęła pod znakiem zapytania. Bayern Monachium nie może dogadać się z zawodnikiem w sprawie nowego kontraktu. Kością niezgody między stronami stały się żądania finansowe 26-latka. 

Gnabry trafił do Bayernu w 2017 roku. Od tamtej pory nieprzerwanie reprezentuje barwy mistrzów Niemiec. Niebawem jednak jego przygoda w Monachium może się zakończyć. „Sky Sport Germany” podaje, że klub nie może porozumieć się z piłkarzem odnośnie nowego kontraktu.

Koniec współpracy

Zawodnik ma być niezadowolony z tygodniówki, jaką obecnie otrzymuje. Niemiec zarabia mniej od Kingsleya Comana i Leroya Sane. Przedstawiciele Gnabry’ego żądają od Bayernu wyrównania stawek dla całej trójki, lecz klub nie jest chętny na takie rozwiązanie.

Co ciekawe, wspomniane „Sky Sport Germany” sugeruje, że Bayern… pogodził się już z utratą piłkarza. Obecna umowa 26-latka wygasa 30 czerwca 2023 roku. Bawarczycy nie martwią się zatem, że stracą go najbliższego lata na zasadzie wolnego transferu. Będzie można go sprzedać np. przyszłoroczną zimą.

Znalezienie nowego klubu dla skrzydłowego nie powinno być wielkim wyzwaniem. Gnabrym zainteresowane mają być przede wszystkim: Liverpool, Real Madryt i Manchester United.

„Bild” twierdzi, że Lewandowscy myślą nad rozwodem. Anna Lewandowska reaguje

„Bild” stwierdził niedawno, że Robert i Anna Lewandowscy przechodzą małżeński kryzys. Na reakcję żony napastnika Bayernu nie trzeba było długo czekać. Na Instagramie zamieściła wymowny komentarz. 

Tabloid miał ustalić, że praca obu małżonków skutecznie przeszkadza im we wspólnym spędzaniu czasu. Jest to o tyle dziwne, że na instagramowych kontach zarówno Anny, jak i Roberta pojawia się wiele wspólnych zdjęć. Dodatkowo para po ośmiu latach od ślubu doczekała się dwóch córek – Klary i Laury.

Wyśmiane plotki

Niemniej jednak informacja poszła w świat. „Bild” tłumaczył, że między partnerami pojawiła się bariera, spowodowana pracą. Obydwoje poświęcają się bowiem swoim pasjom, więc naturalnie nie mają dla siebie tyle czasu, ile by chcieli. Miałoby to doprowadzić nawet do rozwodu.

– Miłość między trenerką i piłkarzem już dawno wygasła. Obecnie mają ich łączyć już tylko wspólne interesy. Mąż i żona są tak mocno zajęci swoją pracą, że nie mają dla siebie czasu – cytowano „Bild” na „TVP Sport”. 

Reakcja Anny Lewandowskiej na artykuł niemieckiego tabloidu była jednak ekspresowa. Zamieściła ona mema na swoim InstaStories, w którym dosłownie wyśmiała plotki o rozwodzie.

Reakcja Anny Lewandowskiej na plotki dotyczące małżeństwa z Robertem (fot. Instagram).