Piłka nożna w dobie pandemii. Lech Poznań złożył sprawozdanie finansowe

Lech Poznań złożył kilka dni temu sprawozdanie finansowe do KRS. Powołując się na portal Piłkarski Biznes, przytoczymy część wartości, które wpłynęły i wypłynęły z kasy Kolejorza.

Przychody za prawa telewizyjne

Lech Poznań zajął drugie miejsce w sezonie 19/20 przez co osiągnął lepsze zarobki z praw telewizyjnych. Ponadto, wzrosły kontrakty transmisyjne, bowiem mecze Ekstraklasy mogliśmy oglądać w Canal + i TVP.

Za sezon 2019/20 Kolejorz otrzymał z tytułu praw telewizyjnych 26,5 mln złotych.

Piłka nożna w dobie pandemii

W marcu 2020 roku zawieszono rozgrywki piłkarskie w niemal całej Europie. Polska nie była wyjątkiem, przez co kluby znacząco ucierpiały. Powrót na boiska był wątpliwy, jednak udało się to zorganizować. Warto jednak wspomnieć o tym, że stadiony nie mogły być wypełniane w 100% co wpłynęło na finanse Kolejorza.

  • Wpływy ze sprzedaży biletów – 3,5 mln złotych.
  • Sprzedaż biletów i karnetów Premium – 1,4 mln złotych.
  • Spadek wpływów z tytułu reklam. W sezonie 18/19 Kolejorz otrzymał 13,2 mln złotych, a w ubiegłym 11,1.
  • Mniejsze wpływy klubowego sklepu – 5,2 mln zł, wobec 5,5 mln zł w sezonie 2018/19.

Spadek kosztów

Koszty spółki KKS Lech Poznań spadły aż o 17%. Dokładnie z 73,3 do 60,8 mln zł. Zmieniły się również wynagrodzenia, które z poziomu 11,8 spadły do 10,8 mln zł.

Tarcza antykryzysowa

Władze poznańskiego klubu skorzystały wiosną z programu Polskiego Funduszu Rozwoju. Kolejorz uzyskał kredyt w ramach tarczy antykryzysowej. Fundacja ePaństwo donosi, że Lech Poznań pożyczył 4 miliony złotych. Jak dodaje źródło, poznaniacy nie będą musieli jednak oddawać całej kwoty. Gdy klub zachowa wyznaczone kryteria, będzie musiał oddać tylko 25% pożyczki, czyli 1 mln złotych.

Szersza analiza wyników finansowych Lecha Poznań znajduje się na stronie Piłkarski Biznes. LINK do całego artykułu.

Tomasz Hajto wróci na ławkę trenerską? Ciekawy kierunek!

Tomasz Hajto w wywiadzie dla Interii Sport wyznał, że poważnie zastanawia się nad powrotem na ławkę trenerską. Obecny ekspert Polsatu Sport podał również kierunek, który go interesuje.

Po zakończeniu kariery w 2010 roku Tomasz Hajto od razu spróbował swoich sił w trenerce. Swoją przygodę zaczął od prowadzenia Jagiellonii Białystok, a następnie po rocznej przerwie objął stery GKS-u Tychy. W czerwcu 2015 roku opuścił GKS i do tej pory nie widzieliśmy go na ławce trenerskiej. Ostatnie lata spędził w telewizji, gdzie pracował jako ekspert.

Tomasz Hajto ponownie trenerem?

W rozmowie z Interią Hajto mówi, że myśli o powrocie do „trenerki”. Zdradził również, że interesuje go kierunek zagraniczny, głównie chodzi o Niemcy. Pamiętamy, że były reprezentant Polski grał w takich klubach jak Schalke, Duisburg, czy Nurnberg.

– Były rozmowy z jednym czy drugim prezesem, były pewne propozycje, zapytania, ale do konkretnych rozmów nie doszło. Bardziej jednak myślę o kierunku zagranicznym. Na polskim rynku ciężko jest pracować. Na Zachodzie byłoby większe wyzwanie i przede wszystkim jakiś perspektywiczny, długofalowy plan. Nie kryję, że chodzi o Niemcy, znam tamtejszy język, ludzie do dziś mnie tam pamiętają i szanują. Propozycję z zagranicy na pewno rozważę – oznajmia Tomasz Hajto.

Jak już wspomnieliśmy, Tomasz Hajto swoją krótką przygodę trenerską rozpoczynał w Jagiellonii Białystok. Przygody w żółto-czerwonych raczej nie można zaliczyć do udanych, gdyż zespół pod dowództwem Hajty nie osiągnął znaczących osiągnięć. Mimo to 48-latek miło wspomina tamten okres.

– Na pewno dobrze zapamiętam pracę w Jagiellonii, to była moja pierwsza trenerska robota, za którą do dziś dziękuję prezesowi Kuleszy. Spędziłem tam fenomenalne chwile. Z prezesem Kuleszą mam zresztą do dziś świetny kontakt, pokazał mi inne spojrzenie na wiele spraw – dodaje Hajto.

W wywiadzie z Interią Hajto poruszył również temat m.in. swojej książki oraz znanego wszystkim wypadku. Przeczytacie o tym tutaj.

Jóźwiak mocno po swoim zwolnieniu. „Wy chyba jesteście chorzy, ja pierdzielę”

Wraz z końcem listopada szeregi Wisły Płock opuścił dotychczasowy dyrektor sportowy – Marek Jóźwiak. 53-latek był gościem programu „Weszłopolscy”, gdzie poruszono wiele ciekawych kwestii zza kulis pracy w Wiśle.

Marek Jóźwiak jako dyrektor sportowy w głównej mierze odpowiadał za sprowadzanie piłkarzy. Na pytanie „jaki transfer jest pana wizytówką w Wiśle Płock?” 53-latek odpowiedział następująco.

– Jest kilka takich transferów. Jest Kocyła, jest Gjertsen, który fajnie wygląda. Tylko nie wiecie wszystkiego o jego życiu i problemach, które miał. Myślę, że Filip Lesniak robi kapitalną robotę. Takiego pomocnika w tej lidze trudno byłoby znaleźć – przyznał Jóźwiak.

Wielkie zdziwienie u prowadzących sprawił wybór Filipa Lesniaka.

– Tak, Lesniak. Zapytajcie trenera Probierza, to powie wam coś na temat tego zawodnika. […] Sądzę, że oceniam właściwie, bo znam się trochę na piłce. W swoim artykule podkreśliliście, że się nie znam. Wierzcie mi – ja się bardzo dobrze znam na piłce – dodał.

Kolejnym transferem na jakim skupiono uwagę było przyjście Julio Rodrigueza. Jóźwiak przyznaje się, że oglądał tego zawodnika w 10-15 meczach jednak nie na żywo, a na… InStatcie.

– Zdecydowanie oglądałem tego zawodnika. I to nie w jednym meczu, a w 10-15 meczach. Nie na żywo, tylko na InStacie. Miałem informacje od kolegów, którzy pracują w Bułgarii i wiedziałem, że to niezły zawodnik. I potwierdza to na każdym treningu.

W sierpniu tego roku szeregi Wisły Płock opuściła zdecydowanie największa gwiazda tego zespołu – Dominik Furman. W jego miejsce został ściągnięty wspomniany wcześciej Lesniak, który jednak na boiskach ekstraklasy furory nie robi. Odpowiedź Jóźwiaka na pytanie, „czy Lesniak jest godnym zastępcą Furmana” ciężko zrozumieć.

– Zdecydowanie. To jest inna pozycja, ale na tę chwilę to zdecydowanie lepszy zawodnik.

– Wiem, jakie Furman miał liczby, ale są one dla statystyków. Filip robi kapitalną robotę, natomiast gra trochę inaczej. Odpowiada za defensywę i przy obecnym ustawieniu również za ofensywę. Teraz z Cracovią rozegrał bardzo dobre spotkanie.

Krzysztof Kamiński jest podstawowym bramkarzem Nafciarzy w tym sezonie. Prowadzący program zapytali swojego gościa dlaczego nie chciał on u siebie 30-letniego bramkarza. Odpowiedź jest… co najmniej interesująca.

– Ja nie chciałem Kamińskiego? Wy chyba jesteście chorzy, ja pierdzielę. Największym orędownikiem tego transferu był Jacek Kruszewski. Spotkałem się z agentami Krzysztofa Kamińskiego na obozie w Turcji i od razu doszliśmy do porozumienia. Nie wiem, skąd macie takie informacje.

– O czym wy mówicie w ogóle? Chyba macie wiadomości od Bogusława Leśnodorskiego, bo on mnie bardzo kocha.

Kosecki o grze w drugiej lidze tureckiej. „Po porażkach prezes czeka na nas przy autokarze”

Piłkarz drugiej ligi tureckiej, Jakub Kosecki udzielił wywiadu portalowi Onet Sport. Były zawodnik Legii Warszawa odniósł się do hejtów wymierzonych w jego stronę. Syn Romana Koseckiego zdradził również kulisy z szatni.

Jakub Kosecki dwa lata temu odszedł ze Śląska Wrocław do Adany Demirspor. Piłkarz spotkał się z falą krytyki po tym jak nie krył się, że przechodzi tam z powodów finansowych. Wychowanek Legii Warszawa odniósł się do hejtów wymierzonych w jego stronę.

Wiem, że komuś może się to wydawać niemożliwe, ale ja mam to po prostu – sorry, że tak to ujmę – głęboko w d***e. Nie obchodzi mnie, co ktoś obcy mówi na mój temat. Spływa to po mnie.

Kosecki nie ukrywa, że poziom drugiej ligi tureckiej jest podobny do Ekstraklasy. Dodał jednak, że atmosfera w szatni po porażkach bywa gorąca. Piłkarze specjalnie przedłużają pobyt pod prysznicem, by spławić niezadowolonego prezesa.

Na pewno Legia Warszawa czy Lech Poznań są silniejsze i bez problemu by sobie tu poradziły, ale jeśli chodzi o całą ligę, poziom jest porównywalny do polskiej ekstraklasy.

Po każdym niepowodzeniu prezes okazuje swoje niezadowolenie w bardzo bezpośredni sposób. Wpada do szatni. A teraz, gdy nie może przychodzić na stadion, czeka po meczu przy autokarze. Każdy z nas jak najdłużej stoi pod prysznicem, bo ma nadzieję, że prezes może sobie w końcu pójdzie – zdradził Kosecki na łamach Onet Sport.

30-latek wystąpił w bieżącym sezonie w siedmiu spotkaniach. W tym czasie zanotował 3 asysty. Portal transfermarkt.de wycenia Polaka na 100 tysięcy euro. Jego umowa z tureckim klubem wygasa w czerwcu 2021 roku. Kosecki nie wyklucza powrotu do ojczyzny.