Piękny gest Dejana Lovrena. Chorwat zobowiązał się pomóc ofiarom trzęsienia ziemi

We wtorek chorwacką miejscowość Petrinja nawiedziło potężne trzęsienie ziemi. Ofiarom klęski żywiołowej postanowił pomóc Dejan Lovren. Piłkarz udostępni za darmo swój hotel rodakom.

Trzęsienie ziemi, z którym zmierzyła się Petrinja miało magnitudę 6,4. Jak poinformował „Onet.pl” ognisko wstrząsów znajdowało się blisko Zagrzebia, na głębokość 10 km. Co więcej, był to jeden z najsilniejszych wstrząsów w historii Chorwacji.

„Moje miasto zostało całkowicie zniszczone, mamy martwe dzieci. To jest jak Hiroszima: połowa miasta przestała istnieć” – Powiedział po katastrofie burmistrz miasta, Darinko Dumbović.

Wielkie serce

Lovren nie zamierzał bezczynnie patrzeć na straty, jakie odnieśli jego rodacy. 31-latek posiada własny hotel na wyspie Pag. Budynek zapewni bezpieczne schronienie w sumie 16 rodzinom, gdyż tyle posiada miejsc.

„Drodzy mieszkańcy Petrinji, mam hotel w Novalji, gdzie mogę przyjąć 16 rodzin. Jeśli potrzebujecie czasowego zakwaterowania, skontaktujcie się ze mną. Rodziny z dziećmi mają pierwszeństwo” – Napisał Lovren w mediach społecznościowych.

Bielik wrócił! Fatalny błąd bramkarza [WIDEO]

We wtorkowym meczu Championship Derby County prowadzi z Birmingham City 1:0. Wynik spotkania otworzył wracający po kontuzji Krystian Bielik. Polak wykorzystał błąd bramkarza i pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce.

„Kibice Borussi pokazali palcem na Hajto, wtedy zrozumiałem co się stało”. Marcin Feddek wspomina sytuację z meczu Ligi Mistrzów

Podczas najnowszego odcinka Cafe Futbol poruszono temat kibiców na stadionach. Dziennikarze przypominali anegdotę, kiedy to w Dortmundzie oblano Tomasza Hajtę piwem.

Były piłkarz m.in. Schalke 04 Gelsenkirchen zauważył, że rozgrywanie meczów bez kibiców ma swoje wady i zalety. Najbardziej według Hajty zyskują małe kluby.

Piłka nożna bez kibiców traci bardzo dużo. Teraz gdy nie ma podłożonych dźwięków kibiców, mecz ogląda się bardzo słabo.

Puste trybuny to handicap dla małych klubów, dzięki temu mamy sporo niespodzianek w ligach – ocenił 62-krotny reprezentant Polski.

Siedzący w studio Marcin Feddek wtrącił, iż brakuje mu kibiców, ze względu na emocje na stadionach. Dziennikarz przytoczył anegdotę z meczu Borussia Dortmund – Paris Saint-Germain kiedy oblano piwem Tomasza Hajtę.

Pamiętam mecz, kiedy jeszcze kibice byli na stadionach. Pojechaliśmy na spotkanie Borussii Dortmund z PSG. Pierwszy raz widziałem Tomka, który czuł się niekomfortowo ze wzrokiem kibiców na plecach. No bo jak człowiek z Schalke chodzi po ich stadionie – wspomniał w programie Cafe Futbol.

Później w trakcie spotkania wylądowały na nas dwa kufle piwa. Byliśmy cali mokrzy. Spojrzałem w górę. Kibice pokazali palcem na Hajto i zrozumiałem, co się stało. Musieliśmy oblizać słuchawki i komentować dalej. Gdyby nie było fanów nie przeżylibyśmy tego – zakończył Feddek.

VAR w telefonie i koniec gry. Absurd w lidze tureckiej

Podczas meczu Besiktasu z Sivassporem doszło do nietypowej sytuacji. Piłkarz gości otrzymał żółtą kartkę pod koniec pierwszej połowy za… pokazanie sędziemu powtórki na telefonie. 

Liga turecka to nie przelewki. Gorący klimat rozgrywek od zawsze zapewniali kibice na trybunach, jednak kiedy ich zabrakło, nie można mówić o jego zniknięciu. Piłkarze również potrafią skutecznie podgrzać atmosferę.

Hakan Arslan był w trakcie spotkania z Besiktasem wściekły na sędziego. Jego zdaniem arbiter podjął niesłuszną decyzję. Kapitan Sivassporu postanowił mu to udowodnić.

VAR w telefonie

W 45. minucie starcia przy wyniku 1:0 dla Besiktasu, Arsnal ruszył w kierunku ławki rezerwowych. 32-latek dopadł czym prędzej telefon, odszukał sytuację z wcześniejszej części gry i popędził do schodzącego z murawy sędziego. Arda Kadesler był zupełnie zaskoczony, kiedy kapitan gości wymachiwał mu komórką przed twarzą.

Zawodnik poza samym przedstawianiem kontrowersji dorzucił kilka słów. Arbiter mimo zdezorientowania długo się nie zastanawiał i pokazał awanturnikowi drugą żółtą kartkę. Arsnal zszedł z boiska kopiąc po drodze kilka razy w murawę i rzucając telefonem o ziemię. Tym samym 32-latek nie wyszedł już na drugą połowę meczu, a Besiktas dołożył dwie bramki i wygrał spotkanie 3:0.

 

Co robi teraz chłopiec od podawania piłek, którego kopnął Hazard? Ciekawy biznes

Co się dzieje z Charliem Morganen, którego podczas meczu Pucharu Ligi brutalnie potraktował Eden Hazard? Syn multimilionera Martina Morgana postanowił rozpocząć własny biznes, polegający na produkcji wódki.

Charlie Morgan vs Eden Hazard

O Charliem po raz pierwszy zrobiło się głośno, gdy w meczu pomiędzy Swansea a Chelsea w styczniu 2013 roku Eden Hazard kilkukrotnie go kopnął. Wówczas 17-letni chłopak odpowiadał na stadionie w trakcie meczu za podawanie piłek. W pewnym momencie meczu  Brytyjczyk nie chciał podać piłki Belgowi. Eden się wściekł i zaatakował chłopca.

„Myślałem, że kopnąłem piłkę”

Eden po meczu starał się tłumaczyć swoje zachowanie. – Chłopak zakrył piłkę całym ciałem, a ja po prostu próbowałem ją kopnąć – stwierdził Hazard po meczu. – Myślałem, że kopnąłem piłkę, a nie chłopca. Przepraszam – dodał. Przeprosiny i tłumaczenia Belga na nic się zdały, gdyż za swoje zachowanie sędzia wręczył mu czerwoną kartkę.

Po tym incydencie 17-latek poinformował za pośrednictwem twittera, że nie będzie wnosił oskarżeń przeciwko Hazardowi. Policja z Południowej Walii potwierdziła również, że żadne działania nie zostaną podjęte przeciwko skrzydłowemu Chelsea. Nastolatek szybko zyskał rozgłos i obecnie na twitterze obserwuje go 35 tysięcy osób. Pojawił się też w wielu brytyjskich gazetach.

Chłopak stworzył własną wódkę!

Charlie wraz ze swoim przyjacielem Jacksonem Quinnem postanowili uruchomić biznes alkoholowy. Obaj stworzyli markę „Au Vodka”. Nazwa mówi nam, czym zajmują się obaj panowie. Dodatkowo udziały w firmie ma brytyjski DJ – Charlie Sloth.

– „Wódka jest zainspirowana złotem, którego symbol to „Au”. Łączymy nasze brytyjskie dziedzictwo z luksusowymi składnikami, aby stworzyć naprawdę wyjątkową wódkę ultra-premium. Produkt doceniany jest natychmiast dzięki naszej charakterystycznej złotej butelce” – czytamy na stronie firmy.

– Naszym najpopularniejszym smakiem jest „Au Vodka Black Grape” z fioletowym płynem i charakterystycznymi fioletowymi detalami – czytamy dalej.

Zmiany na liście gości Neymara! Sylwester już nie taki wielki

Neymar nic sobie nie zrobił z falą krytyki, jaka go spotkała i w dalszym ciągu organizuje sylwestra. Lista gości zmniejszyła się z 500 na 150 osób, a impreza potrwa aż 5 dni.

Sylwester z Neymarem

Kilka dni temu pisaliśmy, że Neymar planuje sylwestra na 500 osób. Od tamtego czasu pojawiło się małe sprostowanie i jak podaje goal.com, na imprezie u Brazylijczyka pojawi się jednak 150 osób. Organizacją wydarzenia zajmuje się agencja Fabrica, która zapewnia, że wszystko odbędzie się zgodnie z reżimem sanitarnym.

Impreza odbędzie się w poszanowaniu wszystkich sanitarnych norm wyznaczonych przez władze publiczne. Impreza jest prywatna, uzyskano wszystkie konieczne pozwolenia – napisali w oświadczeniu

Plany Neymara nie spotkały się z pozytywnym odzewem społeczności. Nie ma się co dziwić, Brazylia to jeden z krajów, które najbardziej odczuły pandemię koronawirusa.

WIĘCEJ NA TEMAT IMPREZY ZNAJDZIECIE TUTAJ: Wielka impreza sylwestrowa u Neymara! Brazylijczyk zaprosił ok. 500 gości

Hiszpańskie media piszą o Miliku! Polak bliski wyjazdu do Madrytu?

Z dnia na dzień coraz bardziej prawdopodobne jest odejście Diego Costy z Atletico Madryt. Miejsce Hiszpana miałby zająć Arkadiusz Milik, który uporczywie poszukuje nowego klubu. Plotki transferowe Los Rojiblancos są jednym z głównych tematów we wtorkowym Marce.

Diego Costa opuści Wanda Metropolitano

Kontrakt Diego Costy z Atletico wygasa w czerwcu, jednak Hiszpan z powodów osobistych chciałby szybciej opuścić Madryt. Los Rojiblancos nie chcą utrudniać sytuacji napastnikowi, więc jest to bardzo prawdopodobne, że ten zimą opuści Wanda Metropolitano.

Jest to wielka szansa dla Milika. Polakowi w czerwcu kończy się kontrakt z Napoli, którego nie miał zamiaru przedłużyć. Azzurrim nie spodobało się zachowanie ich zawodnika, co spowodowało, że 26-latek spędził pierwszą połowę sezonu na trybunach. Zimowe okienko jest ostatnią szansą dla Napoli, aby cokolwiek zarobić na Miliku.

Milik na okładce hiszpańskiej prasy

O całej sprawie pisze hiszpańska Marca. Według dziennikarzy Atletico Madryt dojedzie do szybkiego porozumienia z Napoli, dzięki czemu saga transferowa Milika w końcu zakończyć się happy endem. Marca podkreśla jednak, że Los Rojiblancos rozpoczną negocjacje w sprawie Polaka dopiero, gdy Diego Costa opuści klub.

Sytuacja Milika skłania do zastanowienia się nad możliwością porozumienia między dwoma zespołami, które mają bardzo dobre relacje. Napoli chce za wszelką cenę uniknąć jego darmowej przeprowadzki do Juventusu – piszą dziennikarze

Kwota, o której mówi się we Włoszech (18 milionów euro) jest daleka od tego, co Atletico może zaoferować. Na razie w klubie spokojnie czekają na rozwiązanie sytuacji z Diego Costą – uważają

 

Raków Częstochowa rozmawia z piłkarzem Manchesteru United. Polski talent może wrócić do Ekstraklasy

Łukasz Bejger w lutym 2019 roku trafił do Manchesteru United z Lecha Poznań. Przygoda 18-latka z Anglią może się jednak niedługo zakończyć. Portal „meczyki.pl” dowiedział się, że w sprawie powrotu do Ekstraklasy z młodym obrońcą ma kontaktować się Raków Częstochowa.

Stoper nie ma lekko na Wyspach. W wieku 16 lat „Czerwone Diabły” wykupiły go z Polski za 400 tysięcy funtów. Aktualnie gra w Premier League 2, w zespole do lat 23 Manchesteru United, gdzie nie radzi sobie najlepiej.

Polski talent ma problemy z regularnymi występami. Do tej pory rozegrał jedynie pięć meczów i zanotował asystę. Co gorsze, gra na prawej stronie obrony, a nominalnie jest stoperem. Przegrał rywalizację z młodszym od siebie Williamem Fishem oraz z nadzieją angielskiej piłki i kapitanem młodzieżówki, Tedenem Mengim.

Pomocna dłoń

Szansą dla dalszego rozwoju nastolatka wydaje się być jedynie transfer lub wypożyczenie. Bejger musi trafić do klubu, w którym, będzie regularnie grał i się rozwijał. Właśnie w tej roli zamierza wystąpić Raków Częstochowa.

Wicelider uważa 18-latka za olbrzymi talent i rozważa jego pozyskanie. Zakusy „Medalików” napędza perspektywa odejścia Kamil Piątkowskiego. Podstawowy obrońca był już kuszony przez Udinese, jednak klub odrzucił ofertę w wysokości 3 mln euro.

W Częstochowie chcą jego odejścia najwcześniej w przyszłym sezonie. Utrzymanie defensora zimą w zespole będzie jednak sporym wyzwaniem. W tym celu miałby zostać sprowadzony Bejger, który stanowiłby alternatywę dla jego odejścia.

Motor Lublin zabrał głos w sprawie Żewłakowa! „Michał popełnił błąd”

W nocy z 21 na 22 grudnia Michał Żewłakow będąc pod wpływem alkoholu spowodował wypadek. Emerytowanemu piłkarzowi grożą 2 lata pozbawienia wolności. Stanowisko Motoru Lublin przedstawiła Marta Daniewska – przewodnicząca rady nadzorczej kubu.

Żewłakow wjechał w autobus

W nocy z 21 na 22 grudnia Michał Żewłakow wjechał w tył warszawskiego autobusu. Jak się później okazało, były reprezentant Polski miał w wydychanym aż 1.6 promila alkoholu. Emerytowanemu piłkarzowi grozi do dwóch lat pozbawienia wolności, a dodatkowo Canal+ zawiesiło Żewłakowa w roli eksperta.

Stanowisko Motoru Lublin

Michał Żewłakow w oficjalnym oświadczeniu przeprosił za swoje zachowanie. Były piłkarz niedawno objął stanowisko dyrektora sportowego Motoru Lublin i wydawać by się mogło, że były reprezentant Polski powinien pożegnać się z posadą. Drugoligowiec ma jednak inne zdanie na ten temat.

Michał popełnił błąd i teraz rozgrywa swój najważniejszy mecz w życiu. My w tym trudnym dla niego momencie jesteśmy z nim. Każdemu się należy druga szansa i on ją dostanie – skomentowała Marta Daniewska w rozmowie z Wyborczą

Michał pozostaje dyrektorem sportowym, nic się nie zmienia. To dorosły człowiek, który poniesie konsekwencje tego, co się wydarzyło – powiedziała przewodnicząca rady nadzorczej Motoru Lublin w rozmowę z Radiem Lublin

Puchacz o deklaracji wychowanków. „W przyszłości wrócimy do Lecha, by powalczyć o trofea”

Tymoteusz Puchacz udzielił wywiadu oficjalnej stronie Lecha Poznań. Na jej łamach zadeklarował się do powrotu do drużyny w przyszłości wraz z innymi wychowankami.

Lech Poznań sprzedał ostatnio trzech wychowanków. Robert Gumny, Kamil Jóźwiak oraz Jakub Moder opuścili Kolejorza. W kolejce za wspomnianymi piłkarzami stoją Tymoteusz Puchacz i Jakub Kamiński.

Piłkarz chce, by wychowankowie wrócili do Lecha w przyszłości, by powalczyć o trofea.

Mam nadzieję, że tak jak sobie obiecaliśmy, wrócimy tutaj do Lecha wszyscy. Właściwie powinienem powiedzieć – chłopaki wrócą, bo ja przecież tutaj jestem nadal, choć oczywiście chciałbym także zaliczyć fajną europejską przygodę w dobrej lidze.

Stąd mówię, że wrócimy na stare lata i wtedy spróbujemy dokończyć to, co nam się nie udało wspólnie wywalczyć – czyli mistrzostwo Polski, ale także krajowy puchar, w ogóle trofea. Bo tego nam do pełni szczęścia do tej pory zdecydowanie zabrakło.

Mam nadzieję, że się nikt z tego nie wyłamie, ale takie przyrzeczenie padło. Bardzo chcemy tutaj wrócić i jeszcze pomóc Lechowi, bo ten klub to jest całe nasze życie – zakończył Puchacz.

Tymoteusz Puchacz w bieżącym sezonie rozegrał 26 spotkań, w których strzelił jedną bramkę oraz zanotował 5 asyst. Portal transfermarkt.de wycenia 21-latka na 1.5 mln euro.

Robert Lewandowski miał nie zostać piłkarzem roku! Zaskakujący gest Cristiano Ronaldo

Robert Lewandowski w niedzielę otrzymał kolejne wyróżnienie. Polak został wybrany piłkarzem roku na gali Globe Soccer Awards, która odbyła się w Dubaju. Napastnik wyprzedził m.in. Cristiano Ronaldo, który jednak zwyciężył w głosowaniu publiczności. Tuttosport rzuciło nowe światło na ostateczne rozstrzygnięcie.

Polak otrzymał 38 proc. głosów. Ronaldo wyprzedził go o 4 punkty procentowe i zyskał 42 proc. głosów kibiców. W niedzielę informowaliśmy, że o zwycięstwie napastnika Bayernu przesądził wybór jury, którzy stanowili 60 proc. całego głosowania.

Przeczytaj więcej o gali i rozdanych w Dubaju nagrodach

Piękny gest

Tuttosport rzuciło jednak nieco inną optykę na wyniki głosowania. Włoska gazeta wyznała, że pierwotnie piłkarzem roku miał zostać Cristiano Ronaldo. 35-latek wraz ze swoim agentem uznał jednak, że byłoby to niesprawiedliwe wobec kapitana reprezentacji Polski.

Skrzydłowy Juventusu osobiście ma uważać Lewandowskiego za najlepszego piłkarza ostatniego roku. Dlatego po omówieniu sprawy z Jorge Mendesem zdecydował się przekazać nagrodę Polakowi.

Słowa Lewandowskiego wywołały uśmiech u Ronaldo. Przyjmie zaproszenie do stolika?

Ostre słowa o Piotrze Zielińskim. „Musimy go bić po d***e”

Piotr Zieliński brylował w kilku ostatnich meczach Napoli. Pomocnik od lat uważany jest za jednego z najbardziej uzdolnionych technicznie polskich zawodników. Za grę w reprezentacji regularnie spadają na niego jednak ogromne głosy krytyki. W rozmowie ze „Sport”ostro na jego temat wypowiedział się Jacek Bąk.

Wielu dziennikarzy uważa, że 26-latek daje za mało w swoich występach w kadrze. Do tego grona dołączył ostatnio także Jacek Bąk. Były reprezentant Polski został poproszony przez „Sport” o skomponowanie swojego składu na Euro. W wyjściowej „jedenastce” pominął Zielińskiego i umieścił go na ławce rezerwowych.

„Musimy go bić po d***e”

Początkowo 47-latek zapomniał zupełnie o piłkarzu Napoli. W linii pomocy wspomniał natomiast o Jakubie Moderze czy Przemysławie Płachecie. Pojawił się także Kamil Grosicki, ale do tematu „Zielka” wrócił po chwili.

Były stoper uważa, że nie możemy dłużej czekać, aż pomocnik odpali w kadrze. Bąk wierzy, że piłkarz z takim talentem musi się przełamać, ale męczy go już jego wątła psychika.

„Musimy go bić po d***e, żeby coś zmienił w sobie. Psycholog, jazda na rowerze, obojętnie co… Problem leży w jego głowie, bo umiejętności posiada” – Podsumował 56-krotnego reprezentanta Polski.

Zobacz pokaz umiejętności Zielińskiego. Dwie „dziury” w meczu z Interem [WIDEO]

Powinien być liderem

Były kadrowicz nie neguje umiejętności pomocnika. Według niego 26-latek powinien być liderem reprezentacji, czego na razie wciąż nie pokazuje. Bąk ma nadzieję, że zacznie udowadniać to niebawem, bo nie możemy czekać na niego kilka kolejnych lat.

Jak na razie piłkarz Napoli w kadrze wystąpił 56 razy. W swoich dotychczasowych występach strzelił 6 bramek i zanotował 10 asyst. W reprezentacji zadebiutował w 2013 roku.

Nowe doniesienia w sprawie Arkadiusza Milika. W grze wielkie kluby!

Nowe informacje w sprawie Arkadiusza Milika. W grze kilka opcji zależnych od różnych czynników.

Juventus weźmie napastnika z Napoli… ale nie Milika?

Według najnowszych doniesień portalu Tuttosport Juventus przymierza się do ponownego ściągnięcia Fernando Llorente. 35-latek miałby być zmiennikiem Alvaro Moraty. Napastnik opuścił Starą Damę na rzecz Sevilli w 2015 roku. Od tego czasu minęło jednak 5 lat, a w Turynie zatęskniono za doświadczonym Hiszpanem. Jak donosi Tuttosport, dyrektor sportowy Juventusu liczy na doświadczenie byłego zawodnika m.in. Tottenhamu czy Swansea.

Alternatywy

Llorente broni barw Napoli od półtora roku. W tym czasie zanotował jednak tylko cztery trafienia w 25 spotkaniach. Oprócz 35-latka Juve ma na oku również Simone Zazę oraz Leonardo Pavolettiego.

Co z Milikiem?

Nie milkną także echa o potencjalnym transferze Arkadiusza Milika do Starej Damy. Kontrakt Polaka wygasa wraz z końcem sezonu, a kolejne źródła podają coraz więcej informacji. Część włoskich mediów twierdzi, że Milik dogadał się z mistrzami Włoch. Z kolei hiszpański AS pisze, że napastnik Napoli może przejść do Atletico. Z klubu musiałby jednak odejść Diego Costa, który poprosił Los Colchoneros o rozwiązanie kontraktu z przyczyn osobistych.

Jego ewentualne odejście utorowałoby drogę do podpisania umowy z Arkadiuszem Milikiem, który jest pierwszy na liście dyrektora sportowego – piszą dziennikarze AS’a.

Napoli chce kasę

Media z Włoch twierdzą, że Polak może opuścić Neapol już zimą. Nieugięty do tej pory Aurelio de Laurentiis prawdopodobnie obniży swoje żądania z 18 milionów do 10.

Azzurri mogą złagodzić swoją postawę i przyjąć ofertę wynoszącą 8-10 mln euro – donosi Calciomercato

Podsumowanie wywiadu z Leo Messim! „Zawsze chciałem pograć w tamtejszej lidze”

Dzisiejszego wieczoru premierę miał wywiad Jordiego Evole z Leo Messim. Hiszpański dziennikarz porozmawiał kapitanem Blaugrany o wielu intrygujących tematach.

Wywiad z Leo Messim

Początek rozmowy poświęcony był rodzinie, a w szczególności dzieciom Leo. Argentyńczyk zdradził, co lubi robić ze swoimi pociechami w wolnym czasie, a także jak wygląda życie codzienne dzieci jednego z najlepszych piłkarzy w historii.

– Lubię spędzać z nimi czas, grać w piłkę, uprawiać sport, pływać, spać z nimi. Cieszę się tym wszystkim.

– Thiago jest jak ja, nieśmiały i bardzo źle to znosi. Nie lubi tego. Powoli się przyzwyczaja, na szczęście ma dobrych kolegów od kilku lat. Chronią go. Mateo radzi sobie lepiej, jest bardziej otwarty.

Kapitan FC Barcelony zdradził, jak wygląda jego codzienna rutyna. Jak się okazuje, Argentyńczyk ma całkiem normalne życie.

– Jest bardzo normalne, czasem wręcz nudne. Wstaję rano, prowadzę dzieci do szkoły, trenuję, wracam, odbieram dzieci, spędzam z nimi czas, Kiedy wracam, jest już 19-20, jemy, oglądamy telewizję. Niewiele więcej.

Ostatnie miesiące były gorące w klubie z Katalonii z wielu powodów. Jednym z nich była chęć odejścia z klubu Messiego, a drugim fakt, że klub boryka się z ogromnymi problemami finansowymi. 33-latek zdradził swoje odczucia dot. klubu.

– Barcelona to moje życie. Jestem tu od 13. roku życia, dorastałem tu, mieszkam tu dłużej niż w Argentynie. Tutaj wszystkiego się nauczyłem, klub wykształcił mnie jako piłkarza i człowieka, dał mi wszystko. Kocham go. Kocham to miasto, wszystko z nim związane.

– Czuję się dobrze. Źle zniosłem lato, to wszystko z burofaksem. Potem ciągnęło się to za mną na początku sezonu. Teraz czuję się dobrze, mam chęci, by walczyć na poważnie o wszystko, co przed nami. Klub jest w trudnej sytuacji, wszystko jest skomplikowane, ale ja mam chęci.

– Nic nie nie udaję, robię to, co czuję. To, co myślę, co mam w sercu. Nie mogę myśleć o opiniach wszystkich, bo oszaleję. Wiele osób mówi, nie mając wiedzy, a ludzie w to wierzą, wierzą mediom. A nie zawsze to prawda.

– Ja jestem bardzo wdzięczny klubowi, kocham go. Czuję, że też dałem mu wszystko. Zasłużyłem na to, co otrzymałem od Barcelony. Uważałem jednak, że cykl się skończył, że potrzebowałem zmiany, moja głowa musiała odpocząć. Wiedziałem, że to będzie sezon zmian, nowych, młodych piłkarzy. Ja chciałem dalej walczyć o tytuły, o Ligę Mistrzów, mistrzostwo Hiszpanii. Czułem, że to pora na zmiany. Chciałem zrobić to dobrze, a prezydent nie chciał. Zaczął wypuszczać do mediów informacje, by zrobić ze mnie „tego złego”. Ja jednak robiłem, co czułem.

Przed kilkoma miesiącami dotychczasowy prezydent Barcelony – Bartomeu – podał się do dymisji. Jak przyznaje Messi, były już prezydent często go oszukiwał.

– W wielu rzeczach mnie oszukał, nie lubię mówić o szczegółach. Było ich jednak bardzo dużo, w wielu sezonach.

Wielki krokami zbliżają się wybory prezydenckie w FC Barcelonie. Leo Messi odpowiedział na kilka pytań związanych z nadchodzącym głosowaniem.

– Być może będę głosował. Wolę się jednak nie opowiadać za żadnym kandydatem. Nie wybieram prezydenta za innych. Nowy prezydent znajdzie bardzo trudną sytuację z powodu pandemii, finansów. Mam nadzieję, że ten, kto wygra, zrobi wszystko dobrze, by klub był tam, gdzie powinien. Na razie tam nie jest.

– Póki co, żaden kandydat do mnie nie dzwonił.

Niedługo później rozmowa zeszła na temat możliwego odejścia i/lub transferu Messiego. Argentyńczyk zdradził, że chciałby zagrać w MLS.

– Nie będę negocjował z innymi klubami w styczniu. Poczekam do końca sezonu. Ważne jest dobre zakończenie kampanii, walka o trofea, a nie skupianie się na innych rzeczach.

– Zawsze chciałem mieszkać w USA, pograć w tamtejszej lidze. Nie wiem, czy to się wydarzy, nie będzie to teraz.

– Jeśli odejdę, chcę zrobić to jak najlepiej. I pragnę kiedyś wrócić, pracować w klubie, dać mu coś, by był lepszy. Barcelona jest większa niż jakikolwiek piłkarz, także ja. Mam nadzieję, że nowy prezydent będzie sobie dobrze radził.

Tłumaczenie dzięki fcbarca.com. Również tam znajdziecie cały wywiad.

Ile Neymar wydał na skiny w CS:GO? Znamy wartość ekwipunku Brazylijczyka

Od dłuższego czasu wiemy, iż Neymar w wolnym czasie lubi grać w CS:GO. Oszacowaliśmy, ile Brazylijczyk mógł wydać na skórki w FPS-ie od Valve.

Neymar jest zapalonym graczem CS:GO

Neymar od kilku lat pogrywa w CS:GO, a co jakiś czas nawet streamuje swoją rozgrywkę na portalu twitch. Piłkarz PSG miał w przeszłości przyjemność wspólnej gry z takimi personami jak Fallen, czy FER. Obaj od lat są twarzami brazylijskiej sceny Counter-Strike’a.

Neymar zbanowany na Twitchu! Zaskakujący powód

Ekwipunek Neymara w CS:GO

Portal boop.pl dokładnie przyjrzał się sytuacji Brazylijczyka i przeszukał jego ekwipunek na steamie. Piłkarz ma w zwyczaju układać przedmioty w ten sposób, by te pasowały do siebie kolorystycznie. Dla przykładu, jeśli piłkarz aktualnie ma ustawiony zielony nóż, to rękawice również muszą być w podobnym odcieniu. A jak wszyscy wiemy, nie jest to tania zabawa.

W ekwipunku poza licznymi rękawicami oraz kosami nie brakuje takich klasyków jak M4A4 Howl. Skin do „M-ki” kosztuje obecnie w granicach 9000 dolarów. Poza nią znajduje się również najdroższy skin do AWP – Dragon Lore. Wartość „Smoczej Wiedzy” oscyluje w granicach 4000 dolarów.

Ile kosztują skiny Neymara?

Portal boop.pl podaje, że łączna wartość ekwipunku wynosi ponad 40 000 dolarów. Suma zdecydowanie robi wrażenie.